środa, 30 października 2013

30.10.2013

Zaczne może od przedstawienia się. Wiem że to nuda ale się przedstawić żęby było bez zbednych pytań.
Nazywam się Klaudia (Stasia) dlaczego tak koleżanka w 2 klasie gimnazjum tak mnie zazwała bo stwierdziła że to imnie to mnie pasuje i tak zostało. Jestem z Warszawy chodzę do 3 klasy gimnazjum. Mam 15 lat. Nie mam żadnych zainteresować pasji niektórzy sobie pomyślą to co ona robi w życiu?? A no mam co robić.
Założyłam tego bloga aby wreście komuś obowiedzieć wszystko co mi leży na sercu na ogół nie lubie mówić o swoich problemach bo po co komuś zaprzątać głowe moimi problemami jak mają też  ich dużo.
Czuje się już dorosła od paru lat ale potrafie też sie dobrze bawić tylko trzeba mnie dobrze poznać a to nie zawsze wychodzi.
Więc moja historia trwa od 8 - 9 lat. Dużo czas ale nie będę zaczynać od początku bo dużo by tego było.
Moje życie wygląda tak jak teraz że siedzimy same mamy nie mam z nami a tata leży i śpi pewnie się domyśclicie dlaczego. Czasem jednak wole jak są trzeźwi i się nami interesują niż ma być tak jest teraz.
Trwa to już bardzo długo i mam już powoli tego dosyć. I cały czas zanaje sobie pytanie dlaczego wogóle my? Czy nie mogło by to soptkać kogoś innego? Interesują sie nami kiedy coś potrzebować albo przychodzi iść do szkoły to wtedy to są wielcy rodzice ale jak nie to maja nasz w dupie. Kocham ich bo to przecież i tak moi rodzice a tego nie mogę zmienić bo rodziców się nie wybiera. Niektórzy mają zajebietych rodziców wolno im wszytko ale nie nam przecież bo musimy się wszystkim zająć. Mam 3 siostry które kocham ale często się z nimi kłóce ale miedzy rodzeństwem zawsze tak jest to u nas też tak jest. Nie jestem jakaś bogata. Kasa jest chyba żę zacznąć pić to idzie ona a potem zastanawiają się co będziemy jeść. Zawsze musimy ze wszytskiego rezygnować. Nie mamy własnej kasy (tak zwanego kieszonkowego) bo po co ale przecież każda z nas ma swoje wydatki ich to nie intereuje. Śmiało mogę powiedzieć że nasza rodzina jest patologiczna ale zawsze boje się te słowa o naszej rodzinie wypowiedzieć. Często płaczę. Wszyscy wtedy pytają mnie co się stało? A co ja mam im powiedzieć? Bo przecież albo mnie wyśmieją albo mnie zostawią bo po co mieć kogoś w towarzystkie takiego. Moja super przyajciólka mnie olała. Zmieniła otoczenie i towrzystwa. Chociaż teraz wiem z kim się przyjaźniła i nie nie będę ryczeć z tego powodu bo wiem że nie warto. Matka tyle razy nam obiecywała że nas nie zostawi. Zawsze wychodzi i wraca po tygodzniu i teraz też tak jest w sobote minie tydzieć. Nie interesuje ją wtedy co u nas? Czy nam nic nie jest? Czy mamy co jeść? Kompletnie nic. A ojciec nie lepszy. Jak to powiedziała moja babcia gdzyby nie on to nie miałybyśmy co jeść on zarabia to on może. Przepraszam jak tak to ma wyglądac to niech on wogóle nie zarabia i będzie spokój. Pamiętam jak byłam mała ojcieic wyjeżdżął w delegacje i wtedy zawsze był wporządku to mama co robiła zamykała nas w domu i szał sobie na dół do sowjego brata i chlała. A my jak byłyśmy głodne to musiałyśmy walić w podłoge i kiedyś jak nie przychodzili a nie miałyśmy co pić to z moją młodszą brałyśmy małe kubeczki i po kropelce zbierałyśmy wode z prysznice dziwne co? Ja mam pytanie co to za matka która zamyka własne dzieci i wypuszaczą je po tygodzniu bo ojciec wraca żeby wszystko wyglądało że jest wporzątku. A najlepsze jest to że byłyśmy tak głupie i nie mówiliśmy nic ojcu. Koledzy zawsze pytali dlaczego tak długo nas nie było ale nigdy nie odpowiadałyśmy. Trwało to jakiś czas aż wreście tata sam się domyśliła dobra dalszą część dodam jutro. Wiem że was to nudzi bo tutaj nie da się tak tego przedtawić ale no trudno ...